środa, 25 stycznia 2012

wyjęte z szuflady... odsłona 3


- Więc dlaczego zdecydowała się Pani wysłać swoją aplikację do naszej redakcji? – zapytałam skromnie ubraną dziewczynę o rzadko spotykanym imieniu, Blanka.
- Wiem, że Państwa miesięcznik, oprócz tego że ma jedną z najmocniejszych pozycji na rynku wy…
- Ma najmocniejszą pozycję… - przerwałam w połowie
- Tak, najmocniejszą. – odpowiedziała nieśmiało – Dajecie również możliwość rozwoju poprzez liczne projekty wydawnicze i to w głównej mierze skłoniło mnie do wysłania swojego CV. Ponadto słyszałam, że jest Pani jedną z tych osób, które udowadniają, że jeśli się czegoś mocno chce to istnieje możliwość realizacji, a praca przy Pani boku jest pełna wyzwań i naprawdę mogę się od Pani wiele nauczyć – zakończyła z uśmiechem, odsłaniając tym samym idealnie proste i białe zęby.

Kto Ci naopowiadał takich rzeczy dziewczyno? Pomyślałam w duchu. Czy Ty wiesz jak wygląda moje życie? Ty masz pewnie ślicznego chłopca, który zabiera Cię na randki do kina, kochających rodziców i pokój w różowe kwiatki , a ja pracuję 12 godzin dziennie, nie mam życia prywatnego, rodziców widzę raz na rok i co z tego, że mieszkam na najwyższym piętrze budynku Cristal w samym centrum Warszawy, a za swoją pensję mogę kupić kolejną ekstra sukienkę, skoro po powrocie do domu łóżko dzielę z pluszowym kotem, którego Gośka pieszczotliwie zwykła przezywać Mruczuś?

- Dobrze… Posłuchaj…  Chcę abyś miała świadomość, że obecnie na naszym pokładzie znajduje się trzech stażystów, z których mamy wyłonić jednego do zespołu redakcyjnego. Są to świetnie przygotowani absolwenci najlepszych uczelni w kraju. Póki co, przez wzgląd na Twoje małe doświadczenie w branży, pozostaniesz przez jakiś czas przy moim boku. Twoją pracą bezpośrednio będzie kierował mój asystent Paweł. Drobne poprawki w tekstach, mała korekta, współpraca z działem reklamy i ogłoszeń to tylko niektóre z Twoich obowiązków. Zaczynasz od jutra. Godzina 9:00. Życzę powodzenia.

- I jak ta mała, którą Ci dzisiaj podesłałam? – zapytała Wiktoria z HR po moim wyjściu z Sali konferencyjnej.
- Zaczyna pracę od jutra. Nie ma dużego doświadczenia, właściwie nie ma go wcale, ale budzi zaufanie. Póki co popracuje trochę przy moim i Pawła boku, a potem zobaczymy.
Przy okazji byłabym wdzięczna za podrzucenie mi aplikacji mojego Pawła. Myślę nad podwyżką i zmianą stanowiska. – powiedziałam w pośpiechu gdyż już byłam spóźniona na kolejne spotkanie.

Dzień dobiegał już końca a ja myślałam tylko o jednym … gorąca kąpiel i łóżko. Tego mi w tej chwili potrzeba. Krótko przed 19 do mojego gabinetu zapukał Paweł.

- Hola! Jestem Ci jeszcze do czegoś potrzebny? Marta ma dziś imieniny. Mamy kolację o 20 i nie ukrywam, że chciałbym zdążyć…
- Spokojnie. Uciekaj do domu. Marta na pewno na Ciebie czeka (dlaczego nikt nie czeka na mnie?). Jutro chciałabym się z Tobą spotkać.
- To coś ważnego? O 10:00 odbieram tego naszego, nowego dyrektora artystycznego z lotniska…
- O fuck! Kompletnie o tym zapomniałam!
- Będę z nim około 11:00. Możemy się zobaczyć jak tylko wróce. – odpowiedział Paweł.
- Paweł, spotkamy się jutro popołudniu. Przecież muszę tego kolesia wziąć w obroty i pokazać wszystko. A jak ta nowa?
- Magda, pogadamy o wszystkim jutro, ok.? Naprawdę się spieszę…
- Tak, tak oczywiście biegnij….
- Trzymaj się!
- Do jutra! – już pewnie nie słyszał, bo wyskoczył z biura jak oparzony, a mnie pozostało siedzieć w tym trzydziestopiętrowym budynku zupełnie samej.

O 21:00 zamykając biuro, zdało się tylko słyszeć w oddali kroki ochrony. Życie mam niesamowite – pomyślałam sobie w duchu.
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz