Pojawia się, a potem znika, robi
zamieszanie, burzę i jesteś jak karuzela. Rozchwiana, niepewna
stałości tego co masz. Rozmyślasz nad tym co było, co jest i co
będzie za chwilę. Nie wiesz jak bardzo jest to dla Ciebie
niebezpieczne. Oczy przysłonięte tylko tymi, pełnymi szaleństwa
chwilami, tą namiętnością... A gdzie w tym wszystkim codzienność?
Gdzie wspólne brnięcie przez życie? Gdzie wspólne rozwiązania
tego co nierozwiązane? Żyjesz złudzeniem, portretem przez siebie
wymyślonym. Nie widzisz wad. Wspomnienie chwili ulotnej jak liść...
Więc czy warto rzucać wszystko i dać ponieść się chwili?
Przecież ona zaraz uleci. To tylko chwila, a to jest Żeglarz... On
ma swoje wody...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz